Żegnamy...
„Przychodzimy odchodzimy
Leciuteńko na paluszkach
(…)
Miasta nasze domy nasze
Na uwięzi się kołyszą
Tuż nad ziemią ledwo ledwo
(…)
Bez oparcia bez osłony
Bez niteczki choćby coby
Przytwierdzała nas do ziemi
Wiatr nas porwie i poniesie
Za kołnierze podniesione”
(Janusz Jęczmyk)
Dnia 11 czerwca br. zmarła po długiej chorobie Ilona Obremska, nauczycielka, potem wicedyrektorka, wreszcie koleżanka- emerytka. Dyrektorowała nam w latach 1981 – 2005. To szmat czasu, więc i wspomnień zostało wiele. Pani Dyrektor Ilona Obremska była osobą, wokół której rozpościerała się aura sztuki. Dźwięki pianina i fletu dochodzące z sali 203 przez całe lata „łagodziły obyczaje” Dziesiątki. U nas, dzięki Ilonie, Boże Narodzenie trwało kilka miesięcy, a melodie kolęd snuły się po szkolnych korytarzach nieustannie. Dzieci „zdawały”, a my mieliśmy Gwiazdkę w maju. W Jej obecności rozkręcały się interesujące rozmowy – o wszystkim. Bywało wesoło, kiedy opowiadała o primaaprilisowych żartach lub spotkaniach rodzinnych. I rzeczowo, po hospitacjach. Lubiliśmy odwiedzać Ją w małym pokoiku wicedyrektora, w którym nigdy nie pachniało kawą. Bo Ilona stała zdecydowanie po stronie herbaty, mocnej i słodkiej jak życie. Była człowiekiem żywiołowym, angażującym się w każde zadanie całościowo. Można było na Nią liczyć. Nie można było się przy Niej nudzić. To taki Ktoś z najwyższej półki, do kogo się teraz będzie tęsknić…
Uczniowie dawnych roczników z pewnością dobrze Ją zapamiętali, bo takich ludzi się nie zapomina. Tacy nauczyciele pozostawiają cząstkę siebie w następnych pokoleniach.